Którą(e) kompozycję(e) Telemanna zabrałby Pan ze sobą na bezludną wyspę?
Na to pytanie trudno udzielić odpowiedzi, łamię sobie nad nim głowę. Ponieważ jednak muszę się zdecydować, bo inaczej nie popłynę na bezludną wyspę, wybrałbym wspomnianą wcześniej suitę D-dur na trąbkę i orkiestrę oraz oratorium „Donner-Ode“.
O czym, przy kieliszku wina, porozmawiałby Pan z Telemannem?
Najpierw zapytałbym go o szczegóły argumentacji jego matki, która starała się „sprowadzić go na właściwą drogę“ tak, aby myślał o swoim utrzymaniu, a do świata muzyki podchodził nieufnie oraz jaki to na niego miało wpływ, w jaki sposób nie tylko nie przeciwstawił się tej argumentacji, ale uznał ją za słuszną, a mimo wszystko zwyciężyła jego miłość do muzyki. Potem zapytałbym go, jakich kompozytorów i z jakimi wrażeniami studiował, przyjmował, z jakich czerpał, jakich cenił i dlaczego.
Co odróżnia Telemanna od innych?
To, co u niego zaobserwowałem, to pragnienie, aby dzięki muzyce oddziaływać poza granice przypisanego mu świata i przenikać do jego innych obszarów.
[Źródło: Telemann z Magdeburga. Szczególne 50 lat. Program Magdeburskich Dni Telemanna 9-18 marca 2012, str. 105]
http://www.guettler.com